Podróż uśmiechu :)

Czasami cel podróży nie jest najważniejszy - liczy się sama droga, to, czego się na niej dowiadujesz i co robisz

Autostop! 14-16.08.2014 (cz.2 - Zamek Książ)

By 21:39 ,

Będąc na wrocławskim dworcu i wykorzystując możliwości darmowego WiFi, szukałam jakichkolwiek atrakcji na kolejne dni. Znalazłam baaardzo obiecujący Festiwal Tajemnic na Zamku Książ i postanowiłam zrobić wszystko, aby tam dotrzeć! Nawet ceną zrezygnowania z autostopu na rzecz pociągu ;)





Wałbrzych wita nas niestety deszczową pogodą i chłodem.
Wysiadamy na dworcu i próbujemy się odnaleźć w sytuacji.
"Taka atrakcja, i jeszcze ten Festiwal! Bez problemu dojedziemy do Zamku!"
I tutaj organizatorzy dali wyjątkową plamę.

Zero informacji, jak się dostać na Zamek. Pytamy kierowcy autobusu, ale niestety, nie potrafi nam udzielić odpowiedzi!
Jedziemy autobusem miejskim do centrum, gdzie całe szczęście pamięć kierowcy się rozjaśnia i pomaga nam znaleźć odpowiednią przesiadkę.
Swoją drogą- Wałbrzych jest naprawdę sporym miastem, bardzo rozległym i zróżnicowanym- po drodze mijamy kolejno stare, zaniedbane, robotnicze kamienice, odrestaurowaną i wypielęgnowaną Starówkę, a na samym końcu ogromne blokowiska i mniejsze, kameralne osiedla.




Na miejscu zajadamy się szybkim śniadaniem (sztuczne pączki z Reala <3) i stajemy w kolejce do kas po bilety wstępu. Kolejna plama- działa tylko jedna! Sprzedaż zaczyna się z opóźnieniem, swoje bilety odbieramy około 10.30, chociaż wszystkie atrakcje zaczynają się już od 10.00! Ojj, nieładnie :(
Biegiem wpadamy na pierwszy wykład pt. "Katastrofy lotnicze w Karkonoszach". Całkiem ciekawy, ale niestety przysnęłam i nie pamiętam wielu szczegółów :p
Czas na zwiedzanie Zamku:

Widok z okna, na dole przygotowania do pokazów artyleryjskich.




Tarasy przedzamkowe.


Zamek jest przepiękny, bardzo przypomina mi Zamek w Pszczynie- notabene w obu rezydowała księżna Daisy, widać to w wystroju i dekoracji sal.
Ostatnim punktem, który nas zainteresował, był wykład "Riese. Skalna twierdza Hitlera. Czy dokumenty kłamią?", który poprowadził niesłychanie zapalony poszukiwacz prawdy Dariusz Garba. Wykład arcyciekawy, przedstawiający bardzo drobiazgowo plany III Rzeszy co do twierdzy Riese; widać, że pan Garba nie szczędził sił na rozwikłanie tej zagadki i chce jak najwięcej odkrytych tajemnic przekazać publiczności :)
Niestety, ponieważ czas nagli, a my planujemy spędzić noc w oddalonym o 300 km Cieszynie, musimy się zbierać do odjazdu bez obejrzenia rekonstrukcji historycznej.
Po drodze jednak nie możemy sobie odmówić wstąpienia na punkt widokowy:

Robi wrażenie!

Pora wracać! Łapiemy stopa do Wrocławia, ale doczekujemy się podwózki do Świdnicy.

Ta dyndająca szmatka to ikeowski miniręcznik, niezastąpiony!
I łatwo wysuszyć, jak widać :D
Kierowca pokazuje nam dobrą stację do łapania- rzeczywiście jest dobra, bo niedługo zatrzymuje się (uwaga) Kierowca - Biznesmen w wypasionym mercedesie :p Upada moja teoria, że im lepszy samochód, tym mniejsza szansa na podwózkę! ;) Jak się okazuje, Biznesmen również łapał za młodu, dlatego postanowił nas wziąć.
Dojeżdżamy do Wrocławia, gadając o Toskanii, naszych studiach i perspektywach na przyszłość. Światowo :D

I teraz najtrudniejsze łapanie w całej naszej wyprawie- kultowa wśród autostopowiczów stacja Orlen przy autostradzie.
Pechowo trafiamy na sympatyczną parę, która rozpoczęła podróż do Grecji stopem- łapią na Kraków, więc udzielamy im oczywiście pierwszeństwa. Niepisanego regulaminu autostopowiczów nie warto łamać, nigdy nie wiadomo, kiedy się spotkamy na drodze czy bezdrożach ;)
Pogoda się trochę psuje, ale pełni nadziei, cierpliwie i niezbyt nachalnie zaczepiamy większość kierowców wjeżdżających na stację.
W końcu, po blisko godzinie, niezbyt przyjacielski Kierowca podrzuca nas za bramki na autostradzie.
Dość szybko za to zatrzymuje się para jadąca do Gliwic. Przyjmujemy propozycję :) Okazuje się to trochę zgubne, bo po wysiadce nie możemy wrócić na drogę do Katowic! Zaczyna się ściemniać, dlatego kolejny raz zmieniamy nasze plany i postanawiamy dostać się do Katowic, korzystając z zawsze pomocnego MPK i tam przeczekać noc lub złapać cokolwiek (czytaj: autobus, pociąg, stopa, samolot czy dorożkę) w stronę Cieszyna.
W centrum Gliwic po raz ostatni następuje zmiana planów- jest ciemno, miasto nie wydaje się właściwe na nocne wędrówki, czas już nie pozwala na swobodne jeżdżenie gdziekolwiek, a tym bardziej do Cieszyna- wsiadamy więc do autobusu jadącego do Krakowa.

Ostatni posiłek Małej Autostopowiczki, konsumowany w Gliwicach.
Około 23.00 meldujemy się na krakowskim Dworcu, gdzie kończymy wspólną podróż :)

Podsumowanie kosztów:

  • bilety MPK, z których korzystamy w Krakowie, Wrocławiu i Wałbrzychu- ok. 10 zł
  • bilety wstępu: 5 zł (Ogród Botaniczny), 2 zł (Ogród Japoński), 15 zł (Zamek Książ)
  • jedzenie- ok. 40 zł (tanioszka, bo wzięliśmy ze sobą trochę zapasów, nie jadamy tym razem w knajpach)
  • pociąg do Wałbrzycha, autobus do Krk- ok. 30 zł
  • inne koszty - ok. 10 zł

Sumarycznie- dokładnie 114 zł za 3 dni pełne uciechy :))

Autostop to niesamowite doświadczenie i bardzo mnie wciągnął, co na pewno będzie widoczne w kolejnych podróżach ;) Jego największym plusem jest kontakt z ludźmi, którzy też chcą z Tobą pogadać- przecież nie zatrzymują się przypadkowo :), poza tym zdecydowanie uczy cierpliwości, pokory, otwarcia na drugiego człowieka, dopasowania do towarzystwa, no i elastyczności w obieraniu celów! Na koniec pozwolę sobie zacytować Klasyka - Sz. P. Kamila S., który świetnie ujął wszystko, co najlepsze w tej podróży: "To, że plany zmieniały się co chwila, żeby dopasować się do zaistniałej sytuacji jest prześmieszne i warto to wypróbować! Nie raz we Wrocławiu zatrzymywaliśmy się, żeby odpocząć i czuliśmy, że nic nas nie goni ani nie trzyma, mamy to, czego chcemy :)"

Spodoba Ci si� r�wnie�

0 komentarze