Podróż uśmiechu :)

Czasami cel podróży nie jest najważniejszy - liczy się sama droga, to, czego się na niej dowiadujesz i co robisz

Autostop! 14-16.08.2014 (cz.1 - Wrocław)

By 23:05 ,

W sieci jest mnóstwo blogów podróżniczych. Najpierw zainspirowały mnie do samodzielnego wyjazdu, później do podróży samolotowych. Do kompletu wrażeń brakowało jeszcze oldschoolowego autostopu! :) Nie ma na co czekać, pakujemy plecaki i w drogę, tym razem z Kamilem :)



Start w Krakowie w czwartek o 16.00.
Po 20 minutach stopowania Kierowca nr 1 - Pan Leśnik- zabiera nas do bramek w Katowicach. Mam wrażenie, ze wziął nas głównie dlatego, że jego młodociany pasażer (syn?) nie odezwał się ani słowem w trakcie jazdy ;)
Łapanie stopa na bramkach jest przede wszystkim nielegalne, ale cóż mogą zrobić biedni autostopowicze, skoro tutaj zostali wydaleni z samochodu.
Działa to jednak na naszą korzyść, bo całkiem szybko zatrzymuje się Kierowca nr 2 z żoną- Duchowi Podróżnicy. Jedziemy autostradą, rozmawiając o krakowskich, praskich i wrocławskich kościołach.

O 19.00 jesteśmy we Wrocławiu!

Wrocławski Ratusz
Tutaj muszę wspomnieć, że cała podróż była mimo wszystko dość spontaniczna- pierwsze planowaliśmy dojechać do Poczdamu, ale z racji ograniczeń czasowych (kocham swoją pracę, kocham swoją pracę...) jako punkt główny obraliśmy właśnie Wrocek, o którym niezbyt dużo wcześniej czytałam- będzie to niestety widać w tej relacji. Ale bez smuteczków!- obiecuję, że i tak będzie ciekawie :)

Wieczorem uzupełniamy racje żywnościowe na trudny okres zamkniętych sklepów w dniu jutrzejszym i zwiedzamy miasto, korzystając z map turystycznych i własnego widzimisię.

Jakaś wskazówka, co to jest?

Promenada Staromiejska, świetna na nocne spacery.

Kolejna fontanna przy Promenadzie.

Uniwersytet Wrocławski.

Miasto miliona mostów :)

Ostrów Tumski.
 I tutaj dochodzimy do największego problemu tego wyjazdu- gdzie spać? Od zmierzchu praktycznie każde mijane miejsce analizujemy pod kątem ewentualnej sypialni :D Krótko po 1 w nocy wracamy do naszej pierwszej miejscówki, uwaga, tu można przeżyć mały szok- trawnika między żywopłotami w samym centrum miasta, zaraz obok tego intrygującego obiektu:

A pod krzesłem rozmazany Kamil :)
Byłam już na tyle padnięta, że nawet nie weszłam w całości do śpiwora ;) Całkiem nieźle się spało, jak na te warunki:

Po przebudzeniu, w nocy jednak wpakowałam się do kokona. Rankiem- pogoda marzenie!
Zbieramy się wolnym krokiem do McDonalda na Rynku na szybką toaletę i śniadanie. Towarzyszą nam takie widoki:


Opustoszały Rynek. Gdzie Ci wszyscy wczorajsi imprezowicze? ;)


Nowy, piękny dzień się budzi! Mimo złych prognoz pogoda sprzyja, to niesamowicie budujące :D
Nieśpiesznym krokiem idziemy w kierunku Ogrodu Botanicznego. W czasie spaceru warto przyjrzeć się:

Parkowi Słowackiego...

Monumentalnemu gmachowi Muzeum Narodowego...

Panoramie Ostrowa Tumskiego z mostu...

Starej, brodatej Latarni ;) jest tuż obok Ogrodu.
Sam Ogród jest naprawdę pięknie urządzony, to wspaniałe miejsce do odpoczynku. Kaczki są oswojone i można je karmić z ręki!


Kasztan gigant. Drewniany ;) Więcej okazów- tamże.

Tak pięknie, aż się zdrzemnęłam na ławeczce ;)

 Przyczajony Tubylec.
Po Ogrodzie kierujemy się do Hali Stulecia. Jest tak pięknie i słonecznie, że stawiamy oczywiście na pieszą wędrówkę, po drodze zajadając się owockami :)

Wybudowana przez Niemców na cześć zwycięstwa pod Lipskiem, w 2006 r. została wpisana na listę UNESCO. Aktualnie gospodarz wielu ważnych imprez.
Zaraz za Halą jest Tańcząca Fontanna. Załapujemy się na pokaz muzyki klasycznej, a później- czas na kolejną krótką drzemkę ;)

Chwilo, trwaj!
Drzemka nieco się przedłuża, aż kończy się drugim pokazem- tym razem muzyki pop.

Na koniec wstępujemy do Ogrodu Japońskiego- wejściówka studencka 2 zł, i przyznam, że cena jest adekwatna do atrakcji ;) Kolejne miłe, zielone miejsce na mapie Wrocławia, ale brakuje opisów czy wskazówek, w jaki sposób organizacja roślin łączy się z filozofią Wschodu.
Fociak na zachętę.
Po atrakcjach zaczynamy kierować się w stronę wylotówki. Najpierw tramwajem, później kawał drogi pieszo (przy okazji próbujemy wjechać na taras widokowy Sky Tower- z racji 4-godzinnej kolejki rezygnujemy), aż w końcu naprzeciwko budynku Radia i Telewizji zaczynamy łapać na... Wałbrzych! Wyjaśni się wszystko w dalszej części ;)
Niestety pogoda się psuje, pada i grzmi, co w sumie nieco nam pomaga (wzbudzamy uzasadnioną litość)- zatrzymuje się sympatyczny Czech, który wręcza nam swojego GPS-a, żebyśmy mogli sprawdzić, jak zamierza jechać i czy owa trasa pokrywa się z naszą.
Niestety, jak się później okazało, nie ma wiele wspólnego i kawałek za ślimakiem w kierunku Wałbrzycha wysiadamy na przystanku.
Leje coraz bardziej, przeczekujemy burzę pod wiatą przystanku, zajadając jabłka ze straganiku obok.
Sporo czasu zajmuje nam dotarcie na właściwą drogę. Próbujemy łapać:

Uśmiech - podstawa autostopu :) zdjęcie jeszcze z okolic Radia i Telewizji by K.
Niestety, mija prawie godzina, a nikt się nie zatrzymuje. W końcu kierowca z sąsiedniego pasa wykrzykuje nam, że niestety dalej droga jest zamknięta. To wszystko tłumaczy, ale nie pomaga w rozeznaniu, gdzie w takim razie powinniśmy się rozlokować :D
W przypływie rezygnacji opowiadam się za powrotem do Wrocławia kolejnym stopem. Ta misja szybko się kończy miłą podwózką pod sam dworzec PKP.
Zapada zmrok, a miejsce do spania nieznalezione- decydujemy się na nockę na dworcu :D
Jest ciepło, sucho i bezpiecznie, po północy w nocnej poczekalni cicho i jeszcze cieplej- więcej nam nie było trzeba ;)
Rano myję włosy w dworcowej toalecie (co za przeżycia, sama nie mogę w to uwierzyć! ;)) i kupujemy bilety na pociąg do Wałbrzycha. Tuż po 5.30 ruszamy w dalszą drogę :)

[Ciekawych zapraszam do dalszej podróży - klik!]

Garść praktycznych porad:
* dworzec PKP jest wyposażony w szybko działające, darmowe WiFi
* na dworcu jest też możliwość skorzystania z gniazdek- znajdują się w korytarzach wzdłuż kas po przeciwnej stronie oraz w poczekalni dziennej, na prawo od kas biletowych
* toaleta jest płatna 2 zł, można wziąć prysznic za 10 zł
* komunikacja miejska działa sprawnie, choć tabor nienajnowszy, bilety po 1,50 (ulgowy) i 3 zł (normalny)
* polecam rower miejski- jeśli jesteście zarejestrowani w dowolnym innym mieście w systemie NextBike, to tam też możecie z niego korzystać! Stacji jest dużo i są rozlokowane w newralgicznych punktach, Infrastruktura rowerowa na lepszym poziomie, niż krakowska.
* turystów dużo, imprezowiczów dużo- nie będziecie się nudzić :)

Spodoba Ci si� r�wnie�

0 komentarze