Święto Ochi w Pireusie - 28.10.2015
Gdy wizja kolejnego spaceru po Atenach przestaje być równie ekscytująca, co 2 dni wcześniej....
Gdy recepcjonista w hostelu radzi nie zagłębiać się w okolice Placu Syntagma 28 października z uwagi na niebezpieczeństwo zamieszek....
Gdy nie wiadomo, jak będzie działać lokalna komunikacja i czy uda się dojechać z Aten na lotnisko....
Wtedy należy zabrać ze sobą wszystkie rzeczy i ruszyć w drugą stronę - do Pireusu.
Choć Pireus technicznie jest klasyfikowany jako osobne miasto, w rzeczywistości należy do obszaru wielkiej metropolii ateńskiej. Dla nas - tym lepiej: dzięki temu można tutaj dotrzeć zwykłą linią metra z Placu Omonia i tak samo sprawnie podjechać na lotnisko bezpośrednim podmiejskim pośpiesznym autobusem.
Stacja metra w Pireusie |
Lekko więc nie miał.).
Odpływają stąd promy na niemal każdą grecką wyspę.
Idziemy wybetonowanym nabrzeżem w stronę centrum, po drodze mijając zaniedbane i opuszczone miejskie budynki. Widok wywołuje na tyle przygnębiające wrażenie, że nawet nie wyjmuję aparatu, żeby zamknąć go w kadrze.
W tej mało atrakcyjnej okolicy trafia się jednak mała perełka - mural na ścianie budynku przy jednym z wejść do portu.
Po dobrych kilkudziesięciu minutach spaceru docieramy do centrum.
A tam - niebiesko-białe, trzepoczące na wietrze morze flag.
Dziś Dzień Ochi!
28.10.1940, godz. 3:00.
Miejsce akcji: gabinet premiera Grecji w Atenach.
Występują: premier Grecji Joanis Metaxas i ambasador Włoch w Grecji Emanuel Grazzi.
E. Grazzi przynosi premierowi Grecji pismo rządu włoskiego, w którym wymaga się od rządu greckiego zgody na swobodny przemarsz włoskich wojsk przez teren Grecji i udostępnienia strategicznych punktów na obszarze Grecji w celu zaopatrzenia innych obiektów i promocji działań wojennych w Afryce Północnej.
E. Grazzi w swoich wspomnieniach tak opisuje tę sytuację:
"Rozkazuję ci, Panie Premierze, złożenie oświadczenia - i dałem mu list.
Widziałem podniecenie w jego rękach i oczach.
Z pewnym głosem i patrząc w moje oczy Metaxas powiedział "Alors, c'est la guerre." ("Tak, to oznacza wojnę.").
Odpowiedziałem mu, że można tego uniknąć.
Odpowiedział: "Ochi." ("Nie.").
Dodałem, że jeśli generał Papagos.... Metaxas przerwał mi i wykrzyknął: "Ochi!"
Wyszedłem skłoniwszy się, oddając szacunek przed starszym człowiekiem, który wolał poświęcenie zamiast zniewolenia."
Tego dnia rozpoczęła się bohaterska obrona granic Królestwa Grecji przed inwazją wojsk włoskich. Grecy walczyli długo i bohatersko, zasługując na uznanie w oczach wrogów.
W maju 1941 r. Hitler powiedział w Reichstagu:
"Dla dobra historii muszę stwierdzić, że tylko Grecy, ze wszystkich przeciwników, którzy nam się przeciwstawili, walczyli ze śmiałością, odwagą i najwyższą pogardą dla śmierci."
(Tak, mnie też jako Polkę bolą te słowa, ale zostawmy to.)
Na pamiątkę tych wydarzeń co roku w całej Grecji (i na Cyprze) odbywają się oficjalne uroczystości, a także parady wojskowe i pokazy siły.
W pochodach uczestniczą wszyscy - dzieci, młodzież szkolna i dorośli, a także przedstawiciele prawosławnego duchowieństwa (jak wiadomo - jedynego liczącego się w społeczeństwie greckim).
Cała parada odbywa się w podniosłej atmosferze i przy akompaniamencie orkiestry wojskowej, przez co trwa baaardzo długo. Spędziliśmy tam półtorej godziny, obserwując niekończący się przemarsz reprezentacji służb mundurowych, zespołów folkowych, miejskich i cerkiewnych dygnitarzy oraz innych osobistości.
Orkiestra reprezentacyjna. |
W strojach ludowych. |
To właściwie wszystko, co mogliśmy zobaczyć tego dnia. Muzea były zamknięte (właściwie po poprzednim dniu mieliśmy już trochę dosyć antycznych zabytków), a poza nimi i portem miasto nie skrywa w sobie innych atrakcji wartych odwiedzin.
Jak na prawilne greckie miasto przystało, w centrum Pireusu można zobaczyć piękne cerkwie....
... klasycystyczny teatr....
Teatr opanowany przez ludzi obserwujących paradę. |
Jak widać, centrum jest na tyle małe, że wystarczy 15 minut, żeby zobaczyć to, co powinno się zobaczyć.
Nie mamy czasu na dłuższe szlajanie się po mieście w poszukiwaniu klimatycznych zakątków czy podglądanie życia mieszkańców. Zresztą dzień święta narodowego, obchodzonego ciągle w atmosferze napiętej sytuacji politycznej i ekonomicznej (w tamtym czasie), to nie jest dobry czas na wgłębianie się w lokalne życie.
W drodze powrotnej jemy ostatni obiad (ja tylko ziemniaczki - bycie wege w Grecji to trochę udręka!) i śmigamy na lotnisko.
A po drodze - taka pogoda i taaaakie widoki!
Dlaczego nie wiedziałam wcześniej, że mieliśmy pod nosem plażę??
Po dziś dzień zadaję sobie to pytanie (byliśmy tam 2 lata temu) ;)
Jak się dostać z Aten do Pireusu?
- metro - linia 1 (w centrum znajdują się przystanki Victoria, Omonia, Monastiraki i Thissio).
Bilet jest ważny 90 minut, koszt 1,40€ (studenckie tańsze o połowę).
Czas przejazdu z centrum - ok. 20 minut.
Ten sposób testowałam i polecam :) - autobus - linia X80.
Jest to linia pośpieszna (każda oznaczona X na początku jest pośpieszna). Czas przejazdu - ok. 30 minut.
Startuje na Placu Syntagma, po drodze zatrzymuje się na stacji metra Sygrou-Fix i dojeżdża do Pireusu.
Wg informacji w internecie, można jechać jedynie na dwóch rodzajach biletu - całodniowym (4,5€) lub trzydniowym (22€). Czyli raczej kiepski interes.
Nie testowałam.
Jak dostać się z Pireusu na lotnisko ATH?
- linia X96.
Jedzie ok. 1,5-2 godziny, zależnie od sytuacji na drodze.
Piękne widoczki na trasie, wije się wzdłuż wybrzeża, zanim odbije na północny wschód, w głąb półwyspu, gdzie jest położone lotnisko.Cena 5€, studencki 2,5€.
Aktualne ceny - normalny 6€, studencki 3€.
Najważniejsze - czy warto?
Jeśli ktoś szaleje na punkcie statków, jachtów i portów, na pewno musi odwiedzić Pireus.
Sama infrastruktura to gigantyczny moloch, więc nie ma co liczyć na klimatyczne małe mariny, to zupełnie inny kaliber.
Sama infrastruktura to gigantyczny moloch, więc nie ma co liczyć na klimatyczne małe mariny, to zupełnie inny kaliber.
Samo miasto jest raczej zaniedbane i nie oferuje wielu atrakcji.
Z drugiej strony - dzięki temu można odpocząć od nieco męczącej zajebistości Aten ;)
Z drugiej strony - dzięki temu można odpocząć od nieco męczącej zajebistości Aten ;)
Krótko - nie polecam, nie odradzam. Jak się znudzą Ateny, zawsze można wpaść, ale broń Boże odpuszczać stolicę na rzecz Pireusu! ;)
0 komentarze