Podróż uśmiechu :)

Czasami cel podróży nie jest najważniejszy - liczy się sama droga, to, czego się na niej dowiadujesz i co robisz

Oslo, 7-8.09.2014

By 01:28 , , ,

Ktoś jeszcze pamięta zmagania z sesją w maju i czerwcu? Paskudny czas, wspominam okropnie! Aby trochę podratować psychikę, w ramach przerwy od nauki zakupiłam bilety na szybki wrześniowy wypad do Norwegii znów z Dziobakiem (ach, ta nęcąca Skandynawia!). Polecam, sposób na odnalezienie wewnętrznej równowagi podczas walki z egzaminami przetestowany i atestowany! :D



Skusiły mnie tanie bilety w Wizzarze- po wykupieniu dodatkowo członkostwa w Wizz Discount Club (trafiłam na ostatnie chwile tańszej taryfy- 130 zł na rok) bilety w obie strony kosztowały tylko 68 zł na osobę! To też była ostatnia szansa na tak tanie latanie, bo niedługo później Wizz podniósł opłatę manipulacyjną i w tej chwili najtańszy bilet kosztuje 39 zł, a nie 34 zł. Niby niewielka różnica, ale jednak szkoda :(

Podróż była trochę pogmatwana, dlatego podzieliłam ją na 3 etapy :)

ETAP 1 - WARSZAWKA!

Startujemy w Krakowie- o 13 zaczynamy łapać stopa do Warszawy. Dz., jako zdeklarowany przeciwnik autostopowania, jest mocno sceptyczny i nawet troszkę studzi mój własny zapał, czego nie zauważa całe szczęście Kierowca nr 1 - młody chłopak, który podwozi nas do skrzyżowania w okolicach Jędrzejowa. Uwaga, cała drogę przejechaliśmy przy dźwiękach radia, żadne z nas się nie odezwało :p Sytuacja, za którą nie przepadam.
Całe szczęście duużo więcej szczęścia dopisuje nam z Kierowcą nr 2- wesołym i rozgadanym małżeństwem, którzy zabierają nas z tej nieszczęsnej drogi dzięki ogłoszeniu na CB :D Jak widać, nawet ludzie, z którymi nie stykamy się bezpośrednio są niesłychanie pomocni! Nawet Dz. ulega magii autostopu i żywo rozmawia z naszymi Kierowcami :) jednak udało się przełamać początkowe złe nastawienie! Sukces! :)
Około 17.00 dojeżdżamy wspólnie tuż przed Warszawę- teraz tylko kilka skomplikowanych przesiadek i lądujemy na Ursynowie u koleżanki i jej przyszłego męża na piwku i pizzy. Wieczór spędzamy głównie na pogaduchach.

Rano zamawiamy taksówkę- wymóg konieczny, niestety planowy wylot o 6.10 z Okęcia wymaga poświęceń i inwestycji wstępnych ;) Lotnisko bardzo duże, ludzi też nie brakuje. Mimo to szybko przechodzimy przez kontrolę bezpieczeństwa i idziemy do najbardziej oddalonej bramki na odprawę.
Tutaj niespodzianka- mija 6.10, 6.20, 6.30... O 6.45 dostajemy pierwszą informację, że lot jest opóźniony. Hmm, no cóż, wszyscy pasażerowie zdążyli to zauważyć.
W nerwowej atmosferze czekamy aż do 8.30 na rozpoczęcie odprawy.
Przed 9.00 w końcu wylatujemy.

Samolot jest wygodniejszy niż Ryanairowskie Boeing, aaa i stewardessy ładniejsze ^^
Żródło: www.podroze.onet.pl

ETAP 2 - NORWEGIA

Po 10.00 lądujemy na Sandefjord Torp, lotnisku oddalonym o 120km od naszego celu podróży- Oslo. Lotnisko niewielkie, przystosowane dla Polaków- reklamy i oznaczenia są norwesko-polskie!
Ze względów oszczędnościowych decydujemy się na dotarcie do stolicy stopem.

W drodze na stację. Droga jak tafla, żadnych dziur! Jednak da się :)
A po drodze mijamy takie okazy:


Kolejny raz doświadczamy bezinteresownej dobroci- zatrzymują się Polacy (mimo że Dz. w ostatniej chwili tylko lekko machnął dłonią) i podrzucają nas do stacji benzynowej, bo sami jadą w innym kierunku. Miły akcent na początek norweskiej przygody :)

Niezbyt duży ruch (niedziela w południe!) źle wróży. Nasz "fluent English" jeszcze gorzej. Kolejny raz ratują nas... Polacy! Kierowca nr 3 mieszka na stałe w Oslo od kilku lat, prowadzi firmę budowlaną. Opowiedział nam parę kwiatków z życia w Norwegii.

Mili Panowie podrzucają nas do ścisłego centrum. Trochę błądzimy, mijając poniższe budynki:

Uniwersytet w Oslo

Browar Frydenlund
W końcu docieramy do naszego celu- Galerii Narodowej.
Wspaniała informacja- w niedzielę darmowe wejście! Szczęście ciągle sprzyja. Zaoszczędziliśmy 30 (A.) i 50 (Dz.) NOK!
Galeria niczym specjalnym się nie wyróżnia, mimo to spędziliśmy w niej dużo czasu (to ja byłam czasowstrzymywaczem). Prezentuje dzieła głównie norweskich artystów. Na zachętę kilka obrazów:


Główna atrakcja. Nawet nie przedstawiam :)

Ukochany Monet

Poproszę taką komodę!

Nasyceni sztuką kierujemy się ulicą Karl Johans Gate w stronę centrum. Przedstawiam mijane perełki architektury:

Nationaltheater

stortinget parlament oslo norwegia
Stortinget- budynek Parlamentu
Spotykamy się z Danielem, kuzynem Dz. i naszym gospodarzem.

Na dziś kończymy zwiedzanie- jedziemy metrem do jego mieszkania na obiadokolację, ucinamy krótką drzemkę i jesteśmy gotowi na nocne Polaków rozmowy ;)

Kolejnego dnia śmigamy na dłuższy spacer- startujemy nad zatoką Oslofjorden:



radhuset ratusz oslo
Surowa forma monumentalnego gmachu Radhuset - Ratusza
Widok z twierdzy Akerhus (zamku nie zwiedzamy)
 Dochodzimy do znanej, nowoczesnej Opery- bryła złożona jest z różnych skosów. Głównymi materiałami są:
  • szkło - działa jak lustro - pięknie odbija morze, niebo, spacerujących po dachu ludzi;
  • marmur sprowadzony z włoskiej Carrary- ma charakterystyczny biały, świetlisty kolor, na którym szczególnie zależało projektantom;
  • drewno - kojarzący się z naturalnymi, leśnymi zasobami Skandynawii. Ulubiony materiał Norwegów.
Dach jest zaprojektowany jako przestrzeń na spacery. Z góry można podziwiać panoramę Oslo z widoczną skocznią Holmenkollen i nowoczesne, strzeliste wieżowce, które stanowią idealny kontrast dla wyważonego, eleganckiego budynku Opery.

opera oslo budynek dach
Opera widoczna z nabrzeża

Panorama Oslo, z dachu Opery.

Fotka na koniec spaceru po dachu
Ciekawostka- 13 sławnych uwertur operowych zostało nałożonych na siebie i cyfrowo skompresowanych do hiperuwertury trwającej 1 minutę i 42 sekund. Dźwięk był transmitowany przez specjalnie skonstruowany głośnik, który skierowano bezpośrednio na blok schnącego cementu – w ten sposób powstał ślad przypominający kręgi rozchodzące się na wodzie. Kamień węgielny wkomponowany jest w podłogę foyer po północnej stronie szklanej fasady. Po raz pierwszy „zmaterializowano” w ten sposób muzykę! (zaczerpnięte z http://www.businessandbeauty.pl/)

Kierujemy się do Parku Vigelanda. Po drodze zatrzymujemy się przy Konserthus (Filharmonii) i ogrzewani promieniami słońca zajadamy drugie śniadanie.
Prawdopodobnie centrum handlowe. Budynek wspaniały- te markizy!

Wspomniana Konserthus
Kolejny gmach- Det Kongelige Slott (Pałac Królewski). Niestety nie poraża ani wdziękiem, ani wyszukaną architekturą. Tuż obok jest park- nie można się z nim opalać! To wyjątek wśród oslańskich miejskich zieleni.

Pałac Królewski w Oslo, Det Kongelige Slott

 Jeszcze tylko kilka (kilkaset?) kroków i jest!

Ozdobna, kunsztowna brama do Parku Vigelanda
Vigeland był norweskim rzeźbiarzem z przełomu XIX i XX wieku, który wraz z pomocnikami pracował nad fontanną na polecenie władz miasta. Projekt ciągle się rozwijał i rozrastał i w chwili jego ukończenia (lata 40.) w Parku zostało łącznie 212 rzeźb przedstawiających w sumie niemal 600 postaci.

vigeland park

Moja ulubiona.

vigeland park oslo
Główna fontanna

vigeland park oslo
Piękne ujęcie autorstwa Dz.
Jako że pogoda wyjątkowo nam dopisała (co widać przecież na zdjęciach :>), odpuszczamy planowane wcześniej szybkie zwiedzanie Sandefjord i opalamy się we wrześniowym słońcu z kanapkami/jabłkami w ręku :)
Przed wyjściem uwieczniamy na zdjęciach największą atrakcję Parku- skalny monument, który przedstawia skłębione postaci.
To symboliczne przedstawienie ludzkiego życia- człowiek próbuje wdrapać się na sam szczyt, spychając innych do dołu.
Świetny wpis na temat Parku tutaj -> *klik*


Kończymy zwiedzanie Oslo! Zgodnie z wcześniejszym postanowieniem próbujemy łapać stopa do Sandefjord. Niestety, idzie nam to dość opornie- miejsce jest nienajszczęśliwsze, o czym informuje nas kobieta na przystanku. Około godziny zajmuje nam dostanie się na odpowiednią wylotówkę. Jest jednak na tyle późno, że po kilkunastu minutach bezowocnego łapania wskakujemy w autobus i na stacji Lysaker kupujemy bilety na bezpośredni pociąg do Torp.
W międzyczasie pogoda się psuje i w deszczu jedziemy shuttle busem na lotnisko.
Ostatnie samoloty odlatują do Wrocławia (to nasz) i Poznania, więc z tłumem rodaków wracamy do Polski :)

Pierwszy raz widziałam burzę z góry! Jakkolwiek dziwnie to brzmi, widok fenomenalny! Trochę się bałam, czy nie wpłynie to na lądowanie, ale wszystko odbyło się bezproblemowo, nawet udało się być przed planową godziną przylotu.

Wrocławskie lotnisko to klasa sama w sobie! Nowoczesne, wystarczająco spore, aby obsłużyć w dogodny sposób pasażerów, ale nie na tyle duże, aby się w nim zgubić :) Miękkie fotele do nocnego odpoczynku, bliskość miasta i świetne połączenie komunikacją miejską- jestem na tak! Przetestuję wszystko dokładnie już 9 października ;)

ETAP 3 - WROCŁAW


Polska wita nas deszczem, Natka uśmiechem :) Autobusem jedziemy do jej mieszkania i koło 2.00 kładziemy się do spania.
Dz. chwilę później ucieka na pierwszy poranny autobus. Ja postanawiam jechać do domu stopem, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, nawet jeśli mam łapać w pojedynkę :)

Rano po śniadaniu jadę na dworzec na autobus Auchan (uwaga, już nie jest darmowy- przejazd kosztuje 1,50 zł, płatne u kierowcy), który wywozi mnie na wylotówkę. Niestety długo błądzę po ślimakach, ale w końcu o 13.00 udaje mi się dojść do stacji Orlen znanej już z poprzedniego autostopowania. Nie zdążyłam nawet pokazać kartki- od razu podeszłam do kierowcy dostawczaka z prośbą o podwózkę.
Udało się! Razem Kierowcą nr 4 -  Marcinem jedziemy w stronę Katowic :) Droga mija szybko, bo samochód jest pusty. Rozmowa się klei, słońce grzeje- myślę sobie- "Kurczę, mam jednak szczęście do kierowców! Autostop to sama przyjemność!"
Jak się okazuje- myliłam się.

Prawdziwe szczęście przyszło chwilę później, kiedy Marcin przez CB przekazał mnie Kierowcy nr 5 - Panu Jankowi! Nawet zweryfikował, czy mogę z nim jechać! A ja się bałam o swoje bezpieczeństwo- tymczasem moi Kierowcy martwili się o mnie jeszcze bardziej :)
Kolejne ciekawe doświadczenie- jazda cysterną!
Co za wygoda, ile miejsca! :)

Dobra Scania nie jest zła :)
Jako że Pan Janek kieruje się na Chyżne, wyskakuję w Opatkowicach i podjeżdżam ledwie 4 przystanki do Borku.
Upojona szczęściem, koło 17.00 wracam do domu :))

Podsumowanie kosztów:
  • bilety lotnicze - 68 zł
  • bilet kolejowy Lysaker - Torp - 179 NOK (90zł) studencki, 249 NOK (125 zł) normalny
  • komunikacja miejska w Polsce - ok. 10 zł
  • komunikacja miejska w Norwegii - 30 NOK (15 zł)
    Sporo pomaga nam Daniel, który kupuje bilety w niedzielę, a w poniedziałek oddaje nam swój bilet miesięczny z ostatnim dniem ważności. Jeden bilet potrzebujemy na dotarcie do centrum, później poruszamy się piechotą. W autobusie do Lysaker nie można płacić kartą, więc kierowca odpuszcza nam bilet :))
  • taxi Wawa - po 16 zł
  • inne zakupy- ok. 20 zł (prezenty dla gospodarzy, jedzenie- sporo sponsorował Dz.)
Sumarycznie 219 zł. Nie taka droga ta Norwegia, jak ją malują :)

Jak widać, Oslo można zwiedzić bez zaciągania kredytu. Czy jednak warto? Powiem szczerze- mimo wszystko nie polecam. Miasto mnie nie zachwyciło, poza tym wszechobecna drożyzna w sklepach skutecznie studzi zapędy do pofolgowania na czas urlopu.
Większość osób poleca wybrać się na zimną, ale wspaniałą Północ (och, Aurora!) lub typowe norweskie fiordy (króluje oczywiście Bergen). Jeśli kiedyś będzie mi dane zobaczenie tych skandynawskich cudów natury, spodziewajcie się relacji :)

Spodoba Ci si� r�wnie�

1 komentarze