Podróż uśmiechu :)

Czasami cel podróży nie jest najważniejszy - liczy się sama droga, to, czego się na niej dowiadujesz i co robisz

Z Krakowa do Warszawy na burgera! (3) - przyjazny Wrocław, 24.09.2015

By 12:03 , , ,

Widok zza brudnej szyby Boeinga, górujący Sky Tower.
Po przylocie siadam w wyludnionej poczekalni i szukam towarzystwa na facebookowej grupie autostopowej. Tym razem, niespodziewanie, odzew jest natychmiastowy, mało tego - pozytywny! :) Umawiamy się większą grupką na piwo w centrum miasta, więc na szybciocha ogarniam się w lotniskowej toalecie i jadę na spotkanie.

Uwaga- nie będzie zdjęć, tylko krótki opis ;)

Na miejscu spotykam jakieś 10 osób- całkiem sporo, jak na spontaniczny wypad z nieznajomymi! Wszyscy podróżują stopem mniej (ja) lub więcej (oni), więc jest o czym gadać (oni) i czego słuchać (ja).

W każdym razie wieczór upływa w miłej atmosferze z kuflem orzeźwiającego alkoholowego napoju w ręce (systematycznie wymienianym na pełny ;))

W pewnym momencie pada niechciane przeze mnie pytanie:

- Gdzie zamierzasz spać?

- (A., nonszalancko) Planowałam na lotnisku, bo dworzec już testowałam i nie jest to moja ulubiona miejscówka do spędzenia nocy.

- (zdziwienie) No co Ty gadasz!

 - 
(Dorota, z uśmiechem) Kimniesz się u mnie.

[A. - szok, niedowierzanie, próba oponowania]

Zapisz sobie adres (A. zapisuje adres w komórce).
Pierwsze drzwi po lewej stronie, tylko nie przejmuj się współlokatorami, rano robią niezły harmider. Przed południem wpadniemy po klucze.

[radość, poczucie szczęścia i dobrej karmy, łzy ulgi. No dobra, z tym ostatnim poniosło mnie tylko w tym poście :)]

Taki ten Wrocław pozytywny i przyjazny podróżnikom!

Imprezę przenosimy jeszcze na hmmm, Fosę? Nie wiem, jak Wrocławianie mówią na ten przyjemny zielony park, co to w Krakowie zowie się Plantami...
Rozmowy toczą się aż do 3 w nocy przy nieustannym płynnym dopingu z ciemnej półlitrowej butelki, później wszyscy rozchodzą się do domów czy mieszkań (oni) lub fartem zdobytego miejsca noclegowego w studenckim mieszkaniu (ja).

Hmm, w stanie upojenia alkoholowego po drodze zamawiam jeszcze pizzę...

Fajny ten Wrocław, przyjazny nocnym (czy już porannym?) głodomorom!


Kolejnego dnia, chwilkę po południu, po odprawieniu wszelkich możliwych ceremonii dziękczynnych za łóżko w ciepłym pokoju i wymarzony prysznic, ruszam na miasto!

Chcę łapać stopa do domu, więc mam ledwie kilka godzin na nacieszenie się miastem (sama stopuję tylko w ciągu dnia, nigdy po zmierzchu).

Tym razem stawiam na...


Wrocław po wegańsku!


Pierwsze kroki kieruję na sushi w The Root.

Menu jest dość zaskakujące, a moja wyobraźnia szaleje na widok świeżo przygotowywanych rolek sushi. Zdaję się na radę obsługi i zabieram ze sobą estetyczne pudełko (15 zł) celem konsumpcji na wrocławskim Rynku.




A po pierwszym kęsie.... Niesamowita symfonia smaków! Jem powoli, z uwagą, delektując się każdym kawałeczkiem. Sięgam po kolejny, i kolejny, i kolejny... Aż niespodziewanie czarna pustka ziejąca z dna pudełeczka sprowadza mnie na ziemię, a właściwie twardy bruk.

Ojj, ten posiłek tylko rozbudził mój podróżniczy apetyt na więcej!

Choć chętnie poszłabym po kolejne (i kolejne....) pudełeczko z sushi, wybieram inną opcję kulinarną w innym zaułku miasta.

Wrocławski Rynek i okolice w pełnej krasie:







Wymiziany po jęzorze.




Trafiam na ulicę Nożowniczą, gdzie znajduje się jedna z młodszych wegańskich knajpek- Żyzna. Wcześniej dziewczyny pracowały w cateringu, aż zdecydowały się na otwarcie własnej restauracji w centrum miasta. Jest bardzo domowo, przytulnie, powietrze w lokalu przyjemnie drażni zmysł węchu i roztacza cudowną aurę prawdziwej kuchni.
Nie wiem, jak u Was, ale w moim rodzinnym domu kuchnia, choć mikroskopijna dla naszej sześcioosobowej rodzinki, była sercem domu i uwielbiałam w niej przesiadywać.
Prawie tak samo dobrze czułam się w Żyznej :)

Co można zjeść? Menu jest sezonowe- ja trafiłam na pyszne, rozgrzewające jesienne potrawy z dyni, bakłażana i cukinii. Nie dałabym rady zjeść dużego posiłku, dlatego skusiłam się jedynie na zupę krem z cukinii z imbirową nutą (8zł).

Dla wzmocnienia aromatu posypana czarnuszką. Uwielbiam! :)
Nie wiem, jak mogłabym opisać ten wspaniały, głęboki, zbilansowany smak po zjedzeniu pierwszej łyżki.... I to nieziemskie uczucie, kiedy ciepła, parująca gęsta zupa rozlewa się w brzuchu i rozgrzewa Cię od środka :) Rozgrzewający efekt wzmacniają przyprawy- idealne połączenie imbiru, pieczonego czosnku i naszej swojskiej, choć rzadko stosowanej czarnuszki.

Zastanawia mnie tylko jedno....

Jeśli zupa może być perfekcyjnie przyrządzona, to czym jeszcze potrafią zaskoczyć główne dania? ;)

Tym pysznym akcentem kończę moją wizytę w tym wybitnie przyjaznym mieście i zbieram się na wylotówkę.

Stopa łapię dość szybko, na Bielanach oczywiście, autostopowej stolicy Polski ;) Pierwszy kierowca podrzuca mnie aż do Olkusza, a tam przesiadam się do TIRa z najbardziej uśmiechniętym kierowcą, jakiego kiedykolwiek spotkałam! Pozdrowienia, Kuba! :)

Wysiadam gdzieś na południowej obwodnicy Krakowa. Jest ciemno, a jedyną szansą ucieczki z drogi jest remontowany zjazd, na którym właśnie kładziony jest świeży asfalt! Przebiegam tak szybko, jak tylko potrafię, ale i tak moje buty przypominają raczej wzmocnione kopyta z grubą warstwą asfaltu i gęsto przylepionymi kamyczkami. No cóż, przecież i tak chciałam je wyrzucić..... ;)

Podsumowanie kosztów całej wyprawy Na Burgera! :
  • Pociąg Kraków-Gdynia i Gdynia-Hel-Gdynia - 64,60zł
  • Loty GDA-WMI i WMI-WRO - 38 zł
  • Pociąg Modlin-Warszawa-Modlin - 23 zł
  • Bilety wstępu - 5 zł Fokarium, 14 zł Muzeum Powstania Warszawskiego
  • Komunikacja w miastach - 10 zł
  • Jedzenie! :) - 117 zł
Sumarycznie około 270 zł - troszkę drogi ten burger ;) Na pewno taniej byłoby go zamówić do Krakowa, siedząc wygodnie przy biurku i czekając na kuriera. Ale czy byłoby to równie przyjemne i dające tyle wrażeń, co trzydniowa podróż po Polsce? ;)

PS Krakusy, w lutym otwarto na Sławkowskiej lokal Krowarzywa! Koniecznie idźcie spróbować roślinnego burgera, nie zawiedziecie się :)

Spodoba Ci si� r�wnie�

5 komentarze

  1. można i tak, też lubię spontaniczne wypady :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bilet kupiłam kilkanaście dni przed podróżą, więc wypad nie do końca spontaniczny ;) A do Wrocławia zawsze warto zajrzeć!

      Usuń
  2. Owiec jeszcze nie spotkałam, choć następnym razem będę uważniej się przyglądać okolicom ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja ostatnio czas spędziłem w conference center kraków hotel zamiast w podróży. Nagły wypadek w pracy spowodowal że musialem z urlopu zrezygnowac.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam podróżować po Polsce i bardzo ci zazdroszczę, chętnie sam bym taką przygodę przeżył. Ciekawi mnie tylko jedno, ile kosztowała taka podróż? Było to drogie? Korzystałeś z jakiejś pożyczki?

    OdpowiedzUsuń