Podróż uśmiechu :)

Czasami cel podróży nie jest najważniejszy - liczy się sama droga, to, czego się na niej dowiadujesz i co robisz

Bilet Podróżnika PKP na Majówkę (1) - 01.05.2015, Trójmiasto

By 01:20 , , ,

Pomysł na wykorzystanie Biletu Podróżnika w ramach tegorocznej majówki wpadł mi do głowy stosunkowo późno, kiedy po wykluczeniu stopowania do Lwowa okazało się, że nie mam żadnych planów na wolne 4 dni! Szanse na tanie loty były zerowe, a co więcej większość znajomych miała już własne plany na wolny weekend.

Całe szczęście niezawodna Natka pozytywnie odpowiedziała na dość nieprzemyślaną, spontaniczną propozycję wspólnego kolejowego tour po Polsce.
Wystarczyło dwa dni wcześniej kupić bilety.... No i w drogę! :)




1 maja, godz. 00:40, Kraków - Sopot

Na wariackich papierach wróciłam do domu z Buska-Zdroju i w szaleńczym tempie pakuję się na majówkowy wyjazd. Jeszcze trzeba przygotować świnki, spakować jedzenie, uprzątnąć ten armagedon w pokoju....
O kurczątko, chyba nie zdążę!!!

Na dworzec wyjeżdżam z 15-minutowym opóźnieniem i przeświadczeniem, że będę musiała dostać się innym połączeniem do Trójmiasta, gdzie umówiłam się z Natką.
Wbiegam na dworzec (nadal jestem 15 minut do tyłu), a tu niespodzianka! Pociąg jest opóźniony o 2h :] Dla mnie bajka! Szczęście ewidentnie mi sprzyja od samego początku :]
Koczuję razem z innymi podróżnymi na peronie, aż w końcu pociąg podjeżdża i wszyscy hurtem, jak jeden mąż pakujemy się do wagonów.

Do Warszawy jedziemy w znośnych warunkach- mogę się zwinąć na dwóch siedzeniach i spokojnie zdrzemnąć. W stolicy pociąg zostaje zapchany całkowicie, łącznie z korytarzem, a do mojego przedziału dosiadają dwie rodziny z dziećmi. To zwiastuje koniec nocnego odpoczynku :)
W ścisku i przy akompaniamencie dziecięcych narzekań dojeżdżamy do Trójmiasta.
Pociąg pustoszeje dopiero na kolejnych stacjach w Gdańsku.
Ja wysiadam w Sopocie i od razu idę na plażę do Natalii, bo wg prognoz deszcz miał zacząć padać jeszcze przed południem, a bardzo zależy mi na spędzeniu choć paru chwil na plaży, wsłuchując się w szum morza.

Jeszcze jest sucho...
Co do minuty, o równej 11.00 zaczyna padać ;) Siedzimy jeszcze chwilkę pod parasolem (nie tak łatwo wygonić nas z plaży!), aż dajemy za wygraną i idziemy poszukać ciepłego i suchego miejsca.

Pierwsze kroki kierujemy do Informacji Turystycznej po poradę, co by tu robić w taką pogodę :)



Do IT wjeżdżamy przeszkloną windą.
Widok z góry na morze.

W oddali- molo.

Fragment Parku Zdrojowego widziany z windy.
Rozważamy wizytę w gdyńskim Akwarium, ale dzięki szczerej radzie przemiłego Pana z IT rezygnujemy z tego pomysłu (opinie są bezlitosne- lepiej odwiedzić wrocławskie Afrykarium) i jedziemy do gdańskiej Oliwy zobaczyć Archikatedrę.

Nie korzystamy z SKM, wyciskamy z Biletu Podróżnika tyle, ile się da i jeździmy TLK ;)

Ciężkie chmury i krople deszczu nieprzerwanie nam towarzyszą, ale dzięki temu opustoszały Park Oliwski wydaje się być jeszcze bardziej tajemniczy i klimatyczny niż zazwyczaj:



Jedyni spacerowicze poza nami.




Archikatedra Oliwska jest najdłuższym polskim kościołem- mierząc zewnętrzne wymiary ma aż 107 metrów! Pierwszy kościół w tym miejscu powstał już w XII wieku, choć na skutek pożarów kościół trzykrotnie był odbudowywany, by w XIV wieku uzyskać kształt i formę, która przetrwała do czasów dzisiejszych.

Archikatedra jest wewnątrz bogato zdobiona, głównie w stylu barokowym i rokoko.
Słynie z organów, jednych z największych w Polsce- mają aż 8 tysięcy piszczałek!  Oczywiście zdecydowanej większości z nich nie widać, są schowane w szafie organów. Zewnętrzna, piękna rzeźbiarska kompozycja z aniołkami jest w dodatku ruchoma, co możemy zobaczyć na własne oczy podczas koncertu. Przy najbliższej okazji, jeśli uda mi się trafić na koncert, zamierzam sama się o tym przekonać ;)
Widok na organy po wejściu do kościoła.

Wysokie gwiaździste sklepienie w stylu późnogotyckim. Fenomenalny efekt przestrzenny!

Organy, podobnie jak 23 ołtarze, charakteryzują się drobiazgowym zdobieniem i piękną kompozycją.
Po zwiedzaniu, aby upłynnić jeszcze trochę czasu do 18 ( o tej porze miało przestać padać ;)), jedziemy z powrotem do Sopotu, aby obejrzeć Operę Leśną.


Nie wchodzimy do środka, bo niespecjalnie nas ona interesuje, a i ceny biletów nie są zbyt przystępne.

W drodze powrotnej zaczyna się wypogadzać, więc wracamy na plażę! :))

Nawet słońce się pokazało!

Ze względu na nocny pociąg, tym razem nie przedłużamy plażowania, tylko zbieramy się na wieczorne odwiedziny gdańskiej Starówki:

W tle jak zwykle pięknie oświetlony Ratusz.
Dworzec Główny w Gdańsku nocą.
 Przed północą wyjeżdżamy dalej w Polskę - kierunek Warszawa!

Przejdź do drugiej części >>>

Spodoba Ci si� r�wnie�

0 komentarze