Podróż uśmiechu :)

Czasami cel podróży nie jest najważniejszy - liczy się sama droga, to, czego się na niej dowiadujesz i co robisz

Wielkanoc w Anglii - klify w Dover i Canterbury, 28.03.2016

By 21:36 , , ,

Jak już jechać do Londynu na Wielkanoc, to święta należy spędzić z przytupem.
Najlepiej angielskim (nie mylić z przykucem. Słowiańskim).


Przytupu szukałam dość długo- wertowałam blogi i fora podróżnicze, przeczesywałam artykuły z serii "najmniej znane atrakcje Wielkiej Brytanii...", szukałam nietypowych zielonych plam na googlowskich mapach. Jako że wycieczka miała być oczywiście niskobudżetowa, próbowałam sklecić wycieczkę przy pomocy tanich biletów Megabusa (których było tyle, co kot napłakał), analizowałam siatkę lotów Wizza i Ryanaira.

Padło na Canterbury, znane głównie dzięki katedrze będącej siedzibą arcybiskupa Canterbury- duchowej głowy Kościoła Anglikańskiego (drugą, równorzędną siedzibą jest pałac w Lambeth). Megabus dojeżdża tutaj bezpośrednio z Londynu.

W międzyczasie Dziobak uratował mój analityczny umysł od przegrzania i usprawnił całą logistykę, wciągając w wielkanocną wycieczkę przyjaciół dysponujących zarówno samochodem, jak i własnym pomysłem na tę wycieczkę.

W ten sposób po około dwugodzinnej jeździe z zachodu Londynu docieramy na wybrzeże Anglii.

Niesamowity jest kolor tej wody. Nie znalazłam wytłumaczenia, dlaczego zamiast pięknego przejrzystego morza jest rozcieńczone błotko.

Wdrapujemy się na charakterystyczne białe klify - wymarzony widok wszystkich liczących na spokojne życie i bezpieczny socjal (komentarz sprzed referendum dot. Brexitu).


Dodatkowe wrażenia zapewnia spojrzenie w dół:

Około 110 m pode mną wzburzone wody Cieśniny Kaletańskiej.
Dla zachowania równowagi polecam czepianie się trawy i nadzieję, że zdoła nas utrzymać :)

Nie, żebym nie ufała tamtejszej roślinności, ale dla pewności pięty wbiłam w ziemię ;)

34 km od tego miejsca jest port w Calais.
Bliskość Francji wyłapuje też mój operator, przysyłając mi SMS-a: "Play wita we Francji" :)

Prom kursujący z Calais (lub Dunkierki) do Dover.

Na górze okropnie wieje i dość szybko podejmujemy decyzję o zejściu na dół.



W drodze mijamy ciekawy dom (restaurację?) z trawnikiem na dachu.




U podnóży klifów wiatr jest zdecydowanie lżejszy i tutaj można w spokoju połazić wzdłuż białych Bram Anglii.






Połamało mnie tam, na górze....
... Ale nie na tyle, żebym nie dała rady zrobić skocznego zdjęcia!




Opalizująca muszelka. Prawie jak bałtycka :)
Włącza mi się dziecięcy instynkt wdrapywania się na skały i głazy.
Miło się trochę zmęczyć i przy okazji zdobyć szczyty :)


Musiałam też spróbować skoku na skałach! Tutaj przygotowania:


Niestety, nic z tego nie wyszło- przyciąganie ziemskie okazało się za silne :)

Przed nami majaczy ogromne osuwisko skalne z drobnymi głazami. To moja wielka szansa na wdrapanie się do połowy klifu i podziwianie z tej perspektywy morza :) Korzystam oczywiście z nadarzającej się okazji.



Dotarłam!
Dużo bardziej fascynujące niż błotne morze jest niebo - odcinające się ostrym błękitem od bieli skał.


Zejście jest piekielnie trudne i właściwie jestem o krok od wezwania pomocy. Udało mi się jednak dotrzeć na dół, choć w dość pokracznym stylu :)

Tymczasem.... Późna godzina nam się zrobiła. Czas ruszać dalej.

Canterbury


Niewielka miejscowość w południowo-wschodniej Anglii wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Głównym powodem, dla którego warto odwiedzić to miasteczko, jest słynna Katedra w Canterbury -  oficjalna siedziba głowy Kościoła Anglikańskiego, czyli biskupa Canterbury. Jej historia sięga VI wieku, choć na przestrzeni dziejów była wielokrotnie przebudowywana. W końcu, 800 lat temu osiągnęła stabilną konstrukcję - i dziś możemy podziwiać perełkę angielskiego gotyku.

Płacimy dużo pieniędzy (między 8 a 10 GBP... Są niewielkie zniżki dla studentów za okazaniem legitymacji), przechodzimy przez bramę i dostajemy się na dziedziniec katedralny.


Oto brama.

Oto dziedziniec.

Pluszowy arcybiskup poleca się do snu :)

Sklepienie znajduje się na wysokości 22 metrów.

XVII-wieczna chrzcielnica, aktualnie nieużywana. Pokrywa jest udekorowana wieloma symbolami (m. in. gołębia -  Ducha Świętego) i podobiznami apostołów- Mateusza, Marka, Łukasza i Jana.

Oryginalne (!) witraże z XII wieku (!!)
Katedra jest ogromna - z każdym krokiem odkrywam nowe skarby tego kościoła.



Brama prowadząca na chór, czyli miejsce przeznaczone dla arystokracji w czasie mszy. Schody stworzyły dodatkową barierę odgradzającą możnych ówczesnej Anglii od zwykłych ludzi. Trzeba przyznać, ze misterne rzeźby rzeczywiście mogły onieśmielać szarych obywateli i utwierdzać ich w przekonaniu o własnej niższości.

Zdobienia wewnątrz katedry najczęściej wykonano w piaskowcu, który pozwala na dość duże manipulacje z zachowaniem stabilności całego dzieła. Muszę przyznać, że efekt jest spektakularny.
Tuż po obchodach świąt Bożego Narodzenia, 29 grudnia 1170 roku w katedrze został zamordowany Tomasz Becket, arcybiskup Canterbury.
Zbrodnia miała charakter polityczny - mord został przeprowadzony przez zwolenników ówczesnego króla Anglii, Henryka II.
Tomasz Becket, jako chrześcijański męczennik, został dość szybko kanonizowany- nastąpiło to już w trzecim roku po jego śmierci.

Miejsce śmierci T. Becketa. 

Teren katedry to jednak nie tylko główny kościół, ale też dziedziniec, otaczające krużganki czy ogrody. Polecam spokojny spacer po tej posiadłości i obejrzenie katedry z każdej strony - warto :)








Samo Canterbury jest dokładnie takie, jak się spodziewałam- małe, kameralne, bardzo angielskie. Przesycone starym, nostalgicznym klimatem i spokojem.

Żałuję, że spędziliśmy w nim stosunkowo mało czasu. Jednak ta namiastka, którą mogłam zobaczyć, jest zdecydowanie dobrą zachętą na dłuższe odwiedziny w przyszłości :)


Jedna jedyna fotka, która niestety nie oddaje całego uroku Canterbury.

Kilka moich przemyśleń po tej jednodniówce:
  • wydostanie się z Londynu jest karkołomnym zadaniem i jestem przerażona perspektywą łapania tam stopa :) To musi być dopiero wyzwanie!
  • Klify w Dover to fantastyczne miejsce i po zaopatrzeniu się w ubranie wiatroodporne zachęcam gorąco do ich odwiedzin :)
  • Pomimo wysokiej ceny, warto zwiedzić katedrę w Canterbury (i to mówię ja, Naczelny Centuś Podróżniczy).
  • Polecam też nieśpieszny spacer po tym uroczym miasteczku, kryje w sobie wiele ciekawych zakątków (TIP: na wiosnę i w lecie kierujcie się w stronę rzeki), dlatego poświęćcie mu troszkę więcej niż godzinkę! ;)
  • Canterbury jest miastem żyjącym głównie z turystyki, dlatego spodziewajcie się raczej wysokich cen w restauracjach i sklepach z pamiątkami.
Ostatnie - zdecydowanie warto było tam pojechać :)

Spodoba Ci si� r�wnie�

0 komentarze